poniedziałek, 15 lipca 2013

Rozdział 7|VII

Łukasz dołączył do swoich znajomych na siłowni. Był zdenerwowany i nie wiedział gdzie ma się podziać. Jack i reszta to zauważyli.

- Łukasz coś się stało? – spytał Jack
- Nic… - powiedział podenerwowany Łukasz – Chyba nic…
- No powiedź – nalega Theo – Przecież jesteśmy przyjaciółmi…
- No sam nie wiem… - powiedział smutny Łukasz – Nie chcecie słuchać o moim żuciu prywatnym…
- Łukasz mów – powiedział stanowczo Wojtek – Jesteśmy przyjaciółmi, może jakoś ci pomożemy
- Chyba straciłem Sarę i Lenę… - powiedziała załamany Łukasz nie patrząc na kolegów
- Co? – spytał troszkę zaskoczony Theo – Przecież bierzecie ślub za tydzień, to nie możliwe aby Sara się teraz rozmyśliła…
- Właśnie, Theo ma całkowitą rację – dołączył się Jack – Szalejecie za sobą… Sara szaleje za tobą…
- Ale chyba tak się stało… - usiadł na ławeczce i schował twarz w swoje dłonie – Cesc dowiedział się prawdy…

Jack kompletnie wie wiedział o co chodzi Łukaszowi. Nie wiedział co wspólnego ma Cesc z Sarą a przede wszystkim z Leną. Spojrzał na przyjaciela pytająco w oczekiwaniu na wyjaśnienie. Theo spojrzał na Łukasza, który siedział dalej załamany.

- Bo widzisz Jack – zaczął Theo – Łukasz nie jest ojcem małej Lenki
- Kręcisz! – zaśmiał się Jack ale mina Theo była poważna
- To prawda Jack – powiedział Łukasz – Nie jestem ojcem Leny. Cesc Fabregas  jest ojcem Leny – prawie zaszlochał
- Ale jak to? – spytał zszokowany Jack – Przecież od początku jesteś z Sarą… Przecież zanim Sara zaszłe w ciąże byliście już miesiąc razem i Sara urodziła wcześniaka…
- Nie, Sara urodziła normalnie – spojrzał na przyjaciela – To my powiedzieliśmy, że Lena to wcześniak
- Dlaczego mi nic nie powiedzieliście? – spytał Jack
- Nikt o tym nie wie… - powiedziała Łukasz
- Łukasz… - zaczął Wojtek – Dlaczego miałbyś ją stracić? Sara jest w tobie zakochana nie w Fabregasie. To z tobą weźmie ślub nie z nim… A on jest tylko ojcem…
- Nie jestem tego taki pewnie – zaczął Łukasz – On i Sara mają wspólną przeszłość, teraz dowiedział się o Lenie. On na pewno nie odpuści a Sara może mu ulec ponownie
- Ogarnij się! – powiedział Theo – Sara jest twoja i tylko twoja. Fabregas przy tobie nawet nie ma szans.
- Theo ma racje – powiedział Wojtek -  Fabregas przy tobie nie ma szans.

***
Libby zadzwoniła do Cesca Fabregasa proszą o kolejne spotkanie. Chciała z nim pogadać, chciała spytać go co teraz zamierza. Spotkali się w ulubionej restauracji Libby. Zamówili kawę i kawałeczek szarlotki.

- Co zamierzasz zrobić? – spytała delikatnie Libby poczym upiła łuk świeżo zaparzonej kawy
- Co masz na myśli? – odpowiedział pytając
- No co zamierzasz zrobić z tą całą sytuacją? – spytała ponownie
- Kocham Sarę i nie zrezygnuje z niej. Teraz kiedy dowiedziałem się że mam córkę tym bardziej z niej nie zrezygnuje – odpowiedziała poważnie
- Czyli co? – spytała lekko przerażona
- Będę walczyć. Nie zrezygnuje z rodziny – spojrzał na przyjaciółkę - Kocham Sarę i od razu pokochałem małą – upił łyk kawy
- Chyba nie rozbijesz jej związku? – spojrzała na przyjaciela przerażona – Sara ci tego nigdy nie wybaczy…
- To się zobaczy… - powiedział wymijająco – Można inaczej to załatwić…
- Cesc! Ty chyba nie myślisz o tym serio, co? – w dalszym ciągu była zszokowana – Chcesz zabrać jej Lenę?!
- Sam już nie wiem… - westchnął ciężko – Lena mnie okropnie zraniła. Przez 2 lata nie wiedziałem, że mam córkę. To cholernie boli jakbyś nie wiedziała.
- Cesc, wiem o tym, ale to nie jest powód to takiego posunięcia z twojej strony – zaczęła go przekonywać - Porozmawiaj z Sarą. Może jeszcze wszystko się jakoś ułoży.
- Nie wiem Libby. Sam już nie wiem co mam zrobić – potarł dłonią policzek i brodę
- Może nie będziesz już z Sarą, ale zawsze możesz być ojcem dla Leny – uśmiechnęła się do przyjaciela
- Myślisz, że Sara pozwoli mi być dla niej ojcem? – spojrzał smutny na przyjaciółkę
- Jasne że tak. – powiedziała radośnie – Bądź o bądź to jesteś ojcem małej…
- Sara mnie nienawidzi… - westchnął ciężko – Ona mnie nienawidzi… Zresztą krzyknęła mi w twarz, że to nic nie znaczy, że jestem jej ojcem – w jego oczach pojawiły się łzy
- Nie mów tak. Sara cie kocha – ponownie się uśmiechnęła – Może nie tak jak 2 lata temu, bo z tej miłości wyleczył ją Łukasz, ale cie kocha.
- Szkoda, że nie kocha mnie tak jak Łukasza… - westchnął – Jestem taki głupi, że strąciłem swoją szansę… Trzeba było mi zostać tu i zajęć się Sarą… - ponownie westchnął
- Cesc, to nie twoja wina że chciałeś wrócić do domu – spojrzała na przyjaciela – Barcelona to twój dom i każdy po tylu latach chciałby w końcu wrócić do swojego domu i do drużyny w której się chciało grać od małego. To nie twoje wina… - położyła swoją dłoń na jego dłoni
- Nie, to moja wina… - raptownie zabrał swoją dłoń – Gdyby nie to, to ja, Sara i Lena tworzylibyśmy teraz piękną rodzinę! – prawie krzyknął
- Cesc! – przywołała do porządku przyjaciela – Teraz jest już za późno na gdybanie, nie sądzisz?
- Niestety za późno… - spojrzał na przyjaciółkę

***
Tak jak kazał mi Łukasz, z samego rana udałam się do lekarza w nadziei, że dowiem się jakie chrubko się do mnie znów przyczepiło. Niestety to czego się dowiedziałam było o wiele gorsze. Nie wiedziałam jak ja to powiem Łukaszowi. Wróciłam do domu przerażona, blada, zszokowana a nawet podekscytowana. Nie mogłam dla siebie znaleźć miejsca w mieszkaniu. Przekładam książki z miejsca na miejsce, siedziałam na kanapie, później coś robiłam w kuchni. Mimo iż miałam dzień wolny i mogłam odpocząć jak człowiek, bo Łukasz zabrał małą do Jacka i Libby na cały dzień, to nie mogłam znaleźć dla siebie miejsca. Ciągle nurtowało mnie to jak ja powiem to Łukaszowi. Usiadłam w końcu na kanapie. Siedziałam i siedziałam aż nagle do moich uszu dobiegł mi dźwięk dzwonka wejściowych drzwi. Wystraszyłam się. Czyżby to był Łukasz? Czyżby zapomniał kluczy do mieszkania? Zaczęłam się bać jeszcze bardziej. Przerażona podeszłam do drzwi i otworzyłam je. Moim oczom ukazał się jeszcze gorsy koszmar niż Fabiański. W moich drzwiach stał nie kto inny jak Cesc Fabregas. Moje serce zamarło na chwilę i nie wiedziałam co mam zrobić.

- Co ty tu robisz? – ledwie wyszeptałam przerażona
- Musimy pogadać! – powiedział stanowczo i wszedł do mieszkania – I nie obchodzi mnie to, że nie chcesz. Musimy i koniec! – stanął w salonie i patrzył się na mnie tymi zniewalającymi brązowymi oczętami a mi nogi zmiękły
- Po pierwsze to jesteś u mnie w domu i cie nie zaprosiłam do środka – spojrzałam na niego groźnie - A po drugie: Kim ty jesteś żeby mówić mi co mam robić?!
- Sara, ja wiem, że nie jest między nami teraz kolorowo, ale musimy pogadać. Musimy obgadać wszystkie rzeczy – zamknęłam drzwi i podeszłam do niego – A sama wiesz, że nie jest ich mało.
- Wiem, ale co my mamy obgadywać? – spytałam zdziwiona – Jesteś Ojcem Leny ale nie ma do niej żadnych praw. Łukasz się podpisał po aktem urodzenia, nie ty. Łukasz… Nie ty!
- Wiem i chcę to zmienić – spojrzała na mnie i chwycił moje dłonie - Chcę być ojcem dla Leny…
- Słucham? – nogi ponowie zrobiły mi się jak z waty i opadłam delikatnie na kanapę stojącą tuż za mną
- Chcę być ojcem dla Leny – spojrzał na mnie i usiadł obok mnie – Chcę być obecny w jej życiu.
- Cesc… - spojrzałam na niego – Przychodzisz tu do mnie od tak i prosić o tak wiele…
- To nie jest wiele – powiedział chłodno – Jestem jej ojcem i mam do tego pełne prawo. Jeśli nie zgodzisz się polubownie, to rozegramy to inaczej.
- Słucham?! – spojrzała na niego cholernie zdziwiona – Jak możesz tak nawet mówić? Ty chyba nie myślisz poważnie?!
- Ależ myślę i mówię poważnie… - ponownie na mnie spojrzał zimnym wzrokiem
- Chyba nie zamierzasz mi jej odebrać?! – w moich oczach pojawiły się łzy, które po chwili zaczęły ciec po moim policzku
- Nie! – spojrzał na mnie lekko zdziwiony – Szalona jesteś? Nie odbiorę dziecku matkę… - zaśmiał się przez chwilę a mi ulżyło – Gdzie jest Lena? Chciałbym przytulić moją córkę… - powiedział z uśmiechem na ustach
- Nie ma jej. Pojechała z Łukaszem do Jacka i Libby na cały dzień – spojrzała na Cesca – Łukasz chciała mi dać dzień wolny bo ostatnio źle się czuje. No i kazał mi jechać do lekarza… - zaczęłam się jak głupia tłumaczyć 
- Chora jesteś? – spojrzał na mnie zaniepokojony
- Nie – odpowiedziałam raczej radośnie – Myślałam, że jestem chora ale już wiem że nie jestem… A zresztą co to cie może obchodzić – prawie warknęłam
- Sara, obchodzi mnie to i to bardzo… - spojrzała na mnie i chwycił moją dłoń
- Cesc, gdybym mogła cofnąć czas abyś był ojcem Leny a my moglibyśmy być znów razem, to bym to zrobiła. Ale jak teraz patrzę na to z perspektywy czasu to nie zrobiłabym tego – cały czas patrzyłam w jego ciemno brązowe oczy – Naprawdę nie zrobiłabym tego.
- Wszystko można jeszcze naprawić… - powiedział błagalnie
- Nie Cesc, nie można – w dalszym ciągu patrzyłam mu w oczy – Łukasz odmienił moje życie, pokazał mi prawdziwą miłość, zaopiekował się mną kiedy najbardziej tego potrzebowałam.
- Sara – przysunął się bliżej mnie – Ja nadal cię kocham…
- Przestań!!! – prawie krzyknęłam – Nie możesz mnie kochać po prawie dwóch latach!
- Ale to prawda – powiedział spokojny przysuwając się bliżej mnie – Kocham cię i chce być z tobą.
- Cesc! Ja… Jestem… Z… Łukaszem! – podkreśliłam dokładnie każde słowo – Za kilka dni bierzemy ślub, czy ty tego nie możesz zrozumieć? A co najważniejsze, mimo iż Lena nie jest Łukasza córką, to on traktuje ją ja własną. Nie zabieraj jej normalnego domu.
- Sara, zawsze my możemy stworzyć normalny dom – uśmiechnął się i dotknął mojego policzka dłonią a ja przytuliłam się do niej czując jego delikatny dotyk
- Nie Cesc – spojrzałam na niego – Nie wiesz wszystkiego…
- Wiem już wszystko… - prawie szepnął – To ja jestem ojcem Leny…

Wtedy stało się coś co nie powinno się wydarzyć. Cesc Fabregas, ten który złamał moje serce, ten który namieszał mi w głowie, pocałował mnie. A ja odwzajemniłam ten pocałunek. Nie wiem co we mnie wstąpiło, ale odwzajemniłam pocałunek. Jego usta były tak delikatne i tak ciepłe, że aż nie chciałam przerywać tej chwili. Niestety przerwał nam go trzask zamykających się drzwi i stojący w salonie z Leną na ręką Łukasz.

- Łukasz… - pisnęłam i wstałam szybko z kanapy – To nie jest tak jak myślisz… - podeszłam szybko do niego i spojrzałam mu w oczy – To nie jest tak jak myślisz – powtórzyłam
- Doprawdy? – spytał smutny jak nigdy dotąd – Chyba jesteś ślepy… - odsunął się ode mnie
- Łukasz daj mi wszystko wyjaśnić – powiedziałam błagalnie
- Sara, nie jestem zły… - powiedział coś czego się nie spodziewałam – Nie jestem zły, ale za to jestem w szoku. Nie spodziewałem się, że to zrobisz…
- Tak bardzo cie przepraszam Łukasz – chciałam go pocałować ale się odsunął ode mnie – Naprawę cie przepraszam… - wyszeptałam i wzięłam małą na ręce
- Łukasz, to nie jest wina Sary – wtrącił się Cesc – To ja ją pocałowałem i możesz winić mnie…
- Nie musisz mi się tłumaczyć Cesc – Łukasz odpowiedział spokojnie – Kiedyś ciebie i Sarę łączyło coś… Nie mogę jej zabronić… - zaczął ale mu przerwałam kładąc swoją dłoń na jego ustach
- Ciii – syknęłam  - Cesc? – spojrzałam na niego – Możesz nas zostawić samych?
- Tak, jasne… - spojrzał na mnie i wtedy dałam mu Lenę a jego oczy rozweseliły się
- Nie – powiedział Łukasz a mnie i Cesca wmurowało – Jeśli chcesz za mną porozmawiać to niech on zostanie
- Chyba jednak wyjdę na taras – powiedział spokojnie Cesc – Musicie porozmawiać… Sami…

Cesc wziął Lenkę i wyszedł z nią na taras. Nie zamknął jednak drzwi...

- Łukasz… - zaczęłam – Ten pocałunek nic dla mnie nie znaczył…
- Sara nie oszukuj siebie i mnie – powiedział spokojnie patrząc mi w oczy – Czujesz coś do Fabregasa, nie mogę tego zmienić…
- Tak! Czuję miętę przez śmierdzącą piętę – zaśmiałam się – Łukasz, nic do niego nie czuje. Naprawdę…
- Więc co miał znaczyć ten pocałunek? – spojrzał na mnie smutny
- Chyba chciałam się przekonać na własnej skórze czy coś jeszcze do niego czuję…
- Iiii? – spytał
- Nie kocham go – ujęłam jego twarz w swoje ręce – Nie kocham go! Nic do niego nie poczułam podczas tego pocałunku – uśmiechnęłam się
- Naprawdę? – patrzył na mnie w dalszym ciągu smutny – Wydawało mi się, że widzę co innego…
- Łukasz! – podniosłam ton głosu – Nic do niego nie czuję!
- Nie kłam Sara – jego oczy wciąż były smutne
- Nie kłamię – spojrzałam w jego oczy – Kocham tylko ciebie. Tylko ciebie – podkreśliłam ostatnie zdanie
- Ja ciebie też kocham – w końcu w jego oczach dostrzegłam ogniki radości
- I wiesz co… - powiedziałam już bardziej radosna – Byłam dziś u lekarza a raczej u dwóch lekarzy…
- Dwóch? – spojrzała na mnie zdziwiony
- Tak, u dwóch – uśmiechnęłam się szeroko
- I co? – spytał wyraźnie zaciekawiony
- Jestem w ciąży – powiedziałam prawie szepcząc
- Z kim? – spojrzał na mnie lekko otumaniony a mną trząchnęło
- Z tobą baranie! – parsknęłam śmiechem – Spodziewam się twojego dziecka! – powiedziałam radośnie prawie krzycząc
- Naprawdę? – Łukasza oczy rozweseliły się w końcu
- Tak! Naprawdę! – powiedziałam i pocałowałam go namiętnie – Zostaniemy ponownie rodzicami…
- Nie żartujesz prawda? – spytał całkiem poważnie
- Tak głupku! Żartuje, że jestem z tobą w ciąży! – ponownie się zaśmiałam i spojrzałam na Cesca, który chyba najwyraźniej to słyszał
- Tak tylko pytam – zaśmiał się i ponownie mnie pocałował – Ale chyba Cesc to słyszał… - szepnął mi do ucha
- No i co z tego… - powiedziałam – To ciebie kocham!

____________
Ogłoszenia Parafialne:

Oficjalnie wróciłam do pisania! Yey! Jak ja się cieszę.
Było mi ciężko wrócić, bo odzwyczaiłam się od takiego pisania, ale już wskoczyłam na swoje tory.
Tak więc, to jest ostatni rozdział True Lies. Mam nadzieję że wam się podobało opowiadanie i zapraszam już wkrótce na Epilog.

*Przepraszam za błędy. Ostatnio źle ze mną i mogłam coś przeoczyć.


Pozdrawiam N. 

6 komentarzy:

  1. NA WSTEPIE PISZĘ ZE STESKNIŁAM SIE ZA TWOIM OPOWIADANIEM SERIO ;P CZEGOS JEDNAK JUZ BRAKUJE JAK SIE PRZYZYCZAI, NAWET OPOWIADANIE ;D



    O JEZU CO ZA PIEKNY ROZDZIAŁ *.*


    Bardzo się ciesze, ze Sara jest w ciazy z Lukaszem oczywiscie ;*
    I strasznie mnie cieszy to, ze jednak go kocha, Lukasz jest wspanialy, no ze świecą takiego szukac.

    Tak naprawde nie wyobrazam sobie takiej sytuacji, ze dziewczyna całuje się ze swoim bylym a jej chłopak tak po prostu jest spokojny :O
    Kurcze z jednej strony to jest fajne, ale z drugiej chyba troche wkurzajace zero rekacji :D

    Podoba mi sie taki bieg akcji <3

    Skoro wracasz do pisania to zycze weny :**


    pozdrawiam, Ola ;)




    OdpowiedzUsuń
  2. Ale jak to ostatni ? :c myslalam ze Sara bedzie z Cesc`iem, a tu dziecko z Fabianskim, no ladnie...
    ale mam nadzieje, ze przynajmniej Cesc bedzie wspanialym ojcem dla Lenki. Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak to ostatni rozdział?! Zupełnie nie spodziewałam się że ta historia się skończyła. Muszę przyznać że ten rozdział mnie zaskoczył. Najpierw myślałam że Cesc będzie walczył o Sarę, później pocałunek i wiadomość o ciąży. Z początku zdziwiło mnie zachowanie Łukasza który tak spokojnie podszedł do sytuacji z pocałunkiem, ale jak później pomyślałam to po części go rozumiałam. Sara przecież miała dziecko z Cescem i wspólną przeszłość. Ale cieszę się że tak się to zakończyło .
    Życzę weny i pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Cydowny! I wiedzialam, ze Sara bedzie w ciazy <333333333333 Ehhhh, szkoda ze to juz koniec... :( Bede tesknic za Libby i Jackiem! ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ale cudownie , że wróciłaś do tego ;D

    OdpowiedzUsuń
  6. rozdział świetny ja myślałam, że ona będzie z Cesciem :( szkoda :( czekam na epilog

    OdpowiedzUsuń