piątek, 23 sierpnia 2013

Epilog

Każda dorastająca dziewczyna a w końcu kobieta, zastanawia się jak będzie wyglądać jej ślub… Mój dzień ślubu właśnie nadszedł i długo go planowałam. Nie obyło się również bez niespodzianek, nieprzewidzianych gości, kłopotów czy chwil zwątpienia. Ale jedno jest pewne… Dziś, już za kilka minut powiem sakramentalne „TAK” jedynemu mężczyźnie, którego kocham.

- No ale co było? – spojrzała na mnie zaciekawiona
- Nie wiem. Historia jeszcze się pisze… - zaśmiałam się
- Ale jako to? – spytała ponownie
- Libby myślże logicznie! – krzyknęłam zza drzwi
- No dobrze, już dobrze… - westchnęła – Wcisnęłaś się w końcu w tą suknię? - krzyknęła
- Taaa, prawie… - wciągnęłam powietrze do płuc – Ale chyba nie będę oddychać… - westchnęłam
- Co, dlaczego? – spytała lekko zdziwiona
- Nie mieszczę się w suknię… - powiedziałam płaczliwym tonem głosu
- To niemożliwe Sara – Libby weszła do pokoju w którym właśnie próbowałam się wcisnąć suknię ślubną
- Sara… Chodź do mnie… - powiedziała a ja posłusznie podeszłam do przyjaciółki, która właśnie chwyciła za suwak – A teraz wdech! – nakazała a ja posłusznie wykonałam jej rozkaz – To nie możliwe… - syknęłam
- Mówiłam… - westchnęłam
- Jeszcze miesiąc temu była na ciebie za luźna a teraz ledwie się w nią mieścisz – pociągnęłam suknię za suwak i w końcu zapięła sukienkę – No! A teraz przez całą nic nie będziesz oddychać… - zaśmiała się
- Ha-ha-ha bardzo śmieszne – spojrzałam na przyjaciółkę – I jak wyglądam? – obróciłam się w jej stronę i okręciłam się wokół własnej osi
- Pięknie! Łukasz oszaleje jak cie zobaczy – uśmiechnęła się do mnie
- Ty też pięknie wyglądasz. Jacky ma szczęście, że ma tak piękną kobietę – uśmiechnęłam się do przyjaciółki
- Dzięki – zarumieniła się – No a teraz powiedz co żarłaś, że nie mieścisz się we własną suknię ślubną i to na kilka minut przed ślubem?
- Nic, suknia ma pasować do mnie a nie ja do niej – uśmiechnęłam się kontem oka
- Taaa i co? Pasuje do ciebie? – zaśmiała się
- Prawie pasuje – zaśmiałam się – Wiesz… Jestem najszczęśliwszą kobietą na świecie… - uśmiechnęłam się i usiadłam na chwilę w fotelu
- Nie dziwię się… - usiadła obok mnie – Masz faceta który cie kocha, najukochańszą córkę na świecie, drugiego faceta…
- Czy ty możesz się zamknąć! – przerwałam jej w pół zdania
- No co? – spojrzała na mnie zdziwiona – Cesc jest przy Lenie a co za tym idzie jest przy tobie… - spojrzała na mnie
- Ale to nie jego kocham – położyłam rękę na swoim brzuchu i uśmiechnęłam się sama do siebie
- Co tak się szczerzysz? – spojrzała na mnie z podejrzeniem w oczach
- Ja? Szczerze się? – spojrzałam na przyjaciółkę
- Tak ty – spojrzała na mnie i przygryzła wargę  - Czy ja o czymś nie wiem?
- Hmmm… - potarłam dłonią swój podbródek i poklepałam delikatnie brzuch
- Czekaj, czekaj, czekaj… - wstała i spojrzała na mnie – Jesteś rozpromieniona, o wiele ładniejsza, o wiele bardziej szczęśliwa, nie piłaś na panieńskim i wreszcie przytyłaś – spojrzała na mnie kiedy skończyła wyliczać – Jesteś w ciąży! – pisnęła radośnie
- Tak, jestem… - szepnęłam
- Wiedziałam! – ponownie pisnęła – Dlaczego mi id razu nie powiedziałaś? – rzuciła się na mnie uścisnęła mnie mocno
- LIBBY! – krzyknęłam – Popsujesz mi fryzurę… i makijaż…
- Już dobrze, już dobrze… - stanęła obok – Dlaczego mi wcześniej nie powiedziałaś?
- Nie wiem. Jakoś tak wyszło – spojrzałam na nią – Zresztą sama się dowiedziałam kilka dni temu…
- Mniejsza oto, kto jest ojcem? – spojrzała na mnie z poważną miną
- Serio? Kto jest ojcem? – spiorunowałam ją wzrokiem
- Tak tylko sobie żartuje… - zaśmiała się
- No ja myślę – spojrzałam na nią – Kurde Libby… Martwię się o chłopaków…
- Dlaczego? – spojrzała na mnie zmartwiona
- Bo wczoraj mieli kawalerski a jeszcze nie wrócili i nie miałam od Łukasza żadnych wiadomości gdzie są, co robią… Boże! Za 15 minut pobieramy się a jego wciąż nie ma!
- Spokojnie, nie denerwuj się – spojrzała na mnie i uśmiechnęła się – Jack właśnie wysłał mi wiadomość, że już są i za kilka minut Łukasz będzie zwarty i gotowy.
- Chwała Bogu! – odetchnęłam z ulgą, wtedy rozległo się pukanie do drzwi – Proszę…
- Sara, Libby – do pokoju wszedł Theo – Wszyscy czekają na was… Cholerka! – spojrzała na mnie – Sara, wyglądasz bosko…
- Dziękuję – uśmiechnęłam się – Ty też niczego sobie wyglądasz…
- Czekamy już tylko na was… - powiedział po czym wyszedł i zamknął za sobą drzwi
- Gotowa na najważniejszy dzień w swoim życiu? – Libby spojrzała na mnie i uśmiechnęła się
- Chyba tak… - uśmiechnęłam się nieśmiało i wyszłam z pokoju

To był najszczęśliwszy dzień mojego życia. Wyszłam za mężczyznę którego kocham i chcę spędzić całe życie. Mam cudowną córeczkę i wkrótce na świat przyjdzie nasz syn. Jego tatuś jest strasznie tym podekscytowany. Cesc widuje się z Leną tak często jak chcę a ja w końcu mam czyste sumienie i mogę prowadzić szczęśliwe życie bez obaw, że coś pójdzie nie tak i cała zakłamana prawda wyjdzie na jaw.

Czasami w życiu nie układa się tak jak powinno. Czasami kłamstwo to jedyna droga ucieczki. Ale co się stanie, kiedy kłamstwo jest prawdziwe?

____________
Ogłoszenia Parafialne:

Epilog to chyba najsmutniejsza część pisania, bo zawsze coś się musi skończyć. Napisanie Epilogu zajęło mi troszkę czasu, bo ostatnio miałam załamanie i jakoś nie mogłam się pozbierać by to napisać. Ale teraz już mam to za sobą. Mam nadzieję, że True Lies się wam podobało.

Dziękuję za uwagę poświęconą temu opowiadaniu i zapraszam do czytania LBS. Może kolejny rozdział pojawi się już niebawem.


Pozdrawiam N.