poniedziałek, 29 kwietnia 2013

Rozdział 5|V


Barcelona…

Od czasu wczorajszego wieczora i tej sytuacji z Sarą nie mogłem pozbierać myśli. Ciągle myślałem o tym pocałunku, i jak Sara zareagowała na niego. Byłem pewien, że mnie nie kocha, że nic do mnie nie czuje. Nie potrzebnie pojechałem do Londynu. Nie potrzebnie rozdrapywałem stare rany. Teraz boli jeszcze bardziej. Wróciłem do Barcelony zrezygnowany, zrezygnowany tym, że już jej nie spotkam, nie dotknę nie uścisnę. Dokładnie to samo działo się ze mną 2 lata wcześniej. Bezradny, zraniony, zrozpaczony…

Wróciłem do domu i usiadłem w fotelu. Włączyłem telewizor w nadziei na to, że może jakiś program rozrywkowy odciągnie moje myśli od wczorajszego popołudnia. Niestety nie udało mu się to. Moją głowę ciągle zaprzątały te same myśli

Pod wieczór wpadł do mnie Pique z wizytą.

- I jak, nadrobiłeś stare znajomości? – spytał mój przyjaciel
- Można tak powiedzieć…. – upiłem łyk piwa – Ale…
- Co ale? – spytał Pique upijając łyk piwa – Było aż tak źle?
- Było tragicznie… - westchnąłem i złapałem się za głowę – Obawiam się jestem skończonym kretynem…
- Tak, to prawda. Jesteś - zaśmiała się - Co się stało? – spytał
- Spotkałem się z nią… -uśmiechnąłem się na myśl o Sarze – Spotkałem Sarę…
- To chyba dobrze – powiedział ucieszony – W końcu może przestaniesz o niej nawijać – zaśmiał się
- No nie wiem czy dobrze… Chyba zrujnowałem resztki naszej przyjaźni… - ponownie
- Przestań! Przecież nie mogło być tak źle… Chyba nie zrobiłeś czegoś głupiego, co? – spojrzał na mnie oskarżycielsko – Prawda?
- Yyy… - nie wiedziałem co powiedzieć
- Błagam cie Cesc! Co zrobiłeś?! – podniósł ton głosu
- Pocałowałem ją… - wyszeptałem
- Co zrobiłeś? – spytała
- No pocałowałem Sarę - powiedziałem już trochę głośniej
- Ty to czasami debil jesteś! – skarcił mnie – Masz racje, że zaprzepaściłeś wszystko…
- Dzięki Pique! Ty to umiesz pocieszyć człowieka… - spuściłem głowę w dół
- Nie łam się, będzie dobrze. – klepnął mnie po plecach – Dlaczego w ogóle ją pocałowałeś? Chyba nie chciałeś rozwalić jej związku z Fabiańskim, co?
- Nie, nie chciałem. Po prostu zrobiło się nastrojowo i ‘bam’ pocałowałem ją… Tak samo jakoś wyszło…
- Samo wyszło? Jakoś ci nie wierzę… - uśmiechnął się podejrzliwe
- Przestań! Nie jestem taki! – spojrzałem wymownie na przyjaciela – Sara jest z Łukaszem i mają razem dziecko. Nie chcę rozwalić ich związku, tym bardziej nie chcę pozbawić Lenę ojca.
- Więc spotkałeś Lenę? – spytał zdziwiony
- Tak i muszę powiedzieć, że to śliczna dziewczyna. – uśmiechnął się – Tylko szkoda, że jest nie podobna do ojca, ale za to do matki jest strasznie nie podobna.
- A może Łukasz nie jest jej ojcem, co? – zaczął się nad tym zastanawiać
- Co sugerujesz? – spytałem zaciekawiony
- No bo skoro mówisz, że nie jest podobna do ojca a każde dziecko trochę jest, to może Łukasz nie jest jej biologicznym ojcem…. – podrapał się za podbródek
- Sugerujesz, że Sara mnie okłamała? – byłem trochę zdezorientowany
- Brawo Sherlocku! – zaczął bić mi brawo – Ty! A może to ty jesteś ojcem… - powiedział z entuzjazmem śmiejąc się
- Geri… - zacząłem się zastanawiać
- Przecież tylko żartowałem… - jego mina wydawała się jakby nie żartował – Sara na pewno by ci o tym powiedziała…
- Nie jestem o tym przekonany…

Pique posiedział u mnie jeszcze kilka minut i musiał wracać do domu. To co mi powiedział bardzo mocno mnie poruszyło. Zacząłem się nad tym zastanawiać. Nagle mnie olśniło! Lena ma 1 rok i 3 miesiące, do tego dodać 9 miesięcy i wychodzą 2 lata. BOŻE! Jak ja mogłem być tak głupi! Chwyciłem za telefon i wykręciłem numer Sary. Nie odebrała. Nie odebrała również kolejnych 10 telefonów. W końcu zadzwoniłem do Łukasza, który odebrał za pierwszym razem.

- Cześć, mógłbym rozmawiać z Sarą? – spytałem od razu by nie przeciągać
- Hej. Nie wiem czy Sara chcę z tobą rozmawiać – odpowiedział spokojnie
- Ale to ważne. Proszę daj jej telefon… - powiedziałem wręcz błagalnie
- Cesc, skoro Sara nie odebrała telefonu to znaczy, że nie chcę z tobą rozmawiać…
- To naprawdę jest ważne. Daj jej słuchawkę… - podniosłem nieco głos
- Ok, ale pewnie i tak nie zechcę z tobą rozmawiać – powiedziała i podał Sarze słuchawkę
- Czego chcesz Cesc? – spytała oschle, kiedy przejęła słuchawkę
- Sara, powiedz mi prawdę…. – zacząłem
- Cesc, skoro nie odebrałam od ciebie telefonu to znaczy, że nie chcę z tobą gadać. Czy to tak trudno zrozumieć?
- Ale muszę wiedzieć jedno, bardzo mi na tym zależy… - ponownie zacząłem
- No dobra, słucham cie… - westchnęła ciężko
- Czy Lena to moja córka? – spytałam bez ogródek
- Co?! – jej ton głosu wyraźnie się zmienił – Kto ci takich głupot nagadał?! – zaczęła się śmiać
- Pique zaczął sugerować…
- Jak będziesz słuchać Pique to źle na tym wyjdziesz… - powiedziała dalej się śmiejąc
- Ale Lena nie jest podobna do Łukasza a powinna być…
- Przestań! Dziecko nie zawsze musisz być podobne do ojca – ponownie się zaśmiała – Proszę Cesc... Przestań sobie wmawiać rzeczy, które nie są prawdą. I błagam cię… Daj mi święty spokój! – rozłączyła się

Rozłączyła się! Tak po prostu się rozłączyła. Ta kobieta mnie kiedyś wykończy. Słowo daje, ona mnie kiedyś wykończy. Jednak to, co powiedziała mi Sara dalej nie dawało mi spokoju. Musiałem się dowiedzieć prawdy. Jeśli się tego nie dowiem, to nigdy mnie da mi to spokoju. Jeśli zajdzie taka potrzeba to nawet zażądam testów DNA od Sary. Pojechałem do Pique. Musiałam mu powiedzieć, że wracam do Londynu, by dowiedzieć się całej prawdy.

- Ger, jadę do Londynu… - wparowałem do jego mieszkania
- Po co? – powiedział zdziwiony
- Muszę się dowiedzieć prawdy. Nie mogę tego tak zostawić. Sara ciągle mnie zbywa a ja jej nie wierzę. – powiedziałem jednym tchem
- Yyy – nie wiedział, co powiedzieć – Wiesz… Jeśli Sara…
- Ger? Czy ty coś wiesz i o czymś mi nie mówisz? – spojrzałem groźnie na przyjaciela
- Wiesz co? Ja się w to nie wtrącam to wasze sprawy… - powiedział, po czym narzucił na siebie kurtkę
- A ty gdzie? – spytałem
- Jadę z tobą… - uśmiechnął się – Przebrniemy przez to razem…
- Zachowujesz się jak moja dziewczyna – skrzywiłem się
- Oh zamknij się kretynie! – krzyknął Pique i zaśmiał się

Razem z Gerim pojechaliśmy na lotnisko. Udało nam się załapać na lot do Londynu i nie musieliśmy czekać długo. W czasie oczekiwania na lot udało mi się jeszcze zadzwonić do Libby.

- Cześć Libby… - powiedziałem
- No Hej… Co tam? Już się za mną stęskniłeś, że do mnie dzwonisz? – spytała śmiejąc się
- A wiesz, że tak – również się zaśmiałem
- No dobra, więc o co chodzi? – spytała już poważnie
- Spotkamy się? – spytałem
- Bardzo śmieszne. Przecież jesteś w Barcelonie, więc niby jak?
- Za chwilę mam lot do Londynu. Spotkamy się? – ponowiłem pytanie
- Jasne. A coś się stało? – spytała wyraźnie zdziwiona
- Tak, musimy poważnie porozmawiać, bo wiem, że tylko ty teraz możesz mi pomóc…
- Oho, brzmi poważnie. 18.00 u mnie w mieszkaniu, pasuje ci? – spytała
- Będę. – uśmiechnąłem się – Nie przeszkadza ci to, że przyjadę z Pique?
- Nie no coś ty. Zawsze ten wariat jest mile widziany w moim domu. – zaśmiała się – Do zobaczenia o 18.00 – powiedziała i rozłączyła się

Londyn…

Boże! Znów ktoś do mnie dzwoni, czy oni dadzą mi w końcu spokój. Spojrzałam na telefon i odetchnęłam z ulgą.

- Kto drzwi? – spytał Łukasz, który głaskał mnie delikatnie po ramieniu
- Theo… - byłam lekko zdziwiona – Ciekawe co chce?
- Odbierz to się dowiesz – uśmiechnął się i dał mi całusa w głowę

- No co tam dusza potrzebuje? – spytałam, kiedy odebrałam
- Dusza potrzebuje spotkania – zaśmiał się Theo
- Spotkania? – spytałam zdziwiona – Po co?
- A ja i Libby mamy do ciebie bardzo ważną sprawę…
- Koniecznie dziś? – spytałam – Nie najlepiej się czuję… - nabrałam do płuc powietrza
- A co się dzieję? – spytała lekko zmartwiony
- Źle się czuję i głowa mnie boli – powiedziałam
- To jak przyjedziesz, do Libby? – spytał jakby nigdy nic
- Boże Theo! Ty to jesteś… - westchnęłam
- Wiem – zaśmiała się – Więc jak?
- Dobra. Niech cie będzie. Jak się ogarnę to będę – westchnęłam ponownie i rozłączyłam się

- I co tam chciał nasz „speed demom”? – spytał Łukasz
- A nic. On i Libby chcą się ze mną spotkać. Pewnie chcą mnie podręczyć… - westchnęłam
- Dasz radę jechać? – spytał troskliwie – Przecież czujesz się nie najlepiej…
- Tak. Jakoś dam radę… - uśmiechnęłam się
- Może ci zawieźć, co? – spytał i dotknął dłoń mojego czoła – Sara masz gorączkę nie powinnaś jechać.
- Etam… Już czuję się lepiej… - uśmiechnęłam się i dałam Łukaszowi całusa w policzek
- Na pewno? – spytał troskliwie – Jak chcesz to cie zawiozę…
- Nie odpuścisz prawda? – spytałam patrząc się ukochanemu w oczy
- Nie… - powiedział
- Dobra… - powiedziałam wstając i lekko zachwiałam się
- Widzisz! I ty chciałaś prowadzić… - pokręcił głową – Jutro pojedziemy do lekarza.
- Łukasz… To pewnie zwykłe przeziębienie i rozkłada mnie już. Nie pojedziemy do lekarza…- powiedziałam groźnie
- Sara, ty mnie lepiej nie denerwuj! – teraz to on powiedział groźnie
- No dobra, już dobra… Jak sobie życzysz… - pocałowałam go i poszłam zobaczyć czy Lena śpi
- I co? – spytał Łukasz
- Śpi, możemy jechać. Tylko jak będziesz wracać, to jedź prosto do domu. Wiesz, że nie chcę…
- Tak wiem, skarbie…. – nie martw się

Łukasz uśmiechnął się do mnie i wyszliśmy z mieszkania. Do domu Libby nie było aż tak daleko i mogłam się przejść, ale jak Łukasz się uprze to nie ma zmiłuj.  Po kilku minutach dojechaliśmy na miejsce. Dałam całusa Łukaszowi i wysiadałam. Ciekawi mnie, o czym Libby i Theo chcą ze mną rozmawiać, ale jak znam życie, to pewnie chcą mnie podręczyć.

- Więc co tam chcecie? – spytałam – Ale jeśli chcecie gadać o Cześku to zapomnijcie, bo ja nie mam zamiaru o nim gadać… - zachwiało mną i usiadłam na kanapie
- Sara, co ci? – spytała zatroskana Libby
- Mówiłam Theo, że nie najlepiej się czuję, ale nalegał i mam nadzieję, że to, o czym chcecie ze mną gadać jest warte tego, że przyjechałam…
- Zrobię ci herbatę… - powiedziała Libby i udała się do kuchni
- Theo? Oświecisz mnie?  - powiedziałam
- Ja i Libby jesteśmy zdania, że Cesc ma prawo wiedzieć, że jest ojcem Leny. I nie obchodzi nas to, co sobie teraz myślisz.
- Theo ma racje… - do pokoju ponownie weszła Libby
- Oho! Dwóch na jednego… Chyba nie przeżyje tego starcia… - zaśmiałam się
- Sara to nie jest śmieszne… - powiedział Theo
- Wiem, że to nie jest śmieszne. I po raz kolejny powiem wam, że Cesc nie dowie się, że Lena to jego córka. Nie zasługuje na to by się dowiedzieć.
- Dlaczego nie zasługuje, co? – spytał wkurzony Theo – To jej ojciec. Lena robi się coraz bardziej podobna do niego. Ma te same oczy, te same kości policzkowe. Myślisz, że się sam nie domyśli. Pewnie już po tej wizycie zaczyna się domyślać, bo widział ją.
- Theo, Cesc traktował mnie kiedyś jak panienkę do pchania, kiedy mu było źle lub kiedy przegraliście jakiś mecz. Traktował mnie jak kogoś na pocieszenie, nigdy nie wyznając mi swoich uczuć.
- Sama się na to zgadzałaś Sara – powiedział w dalszym ciągu wkurzony Theo, a Libby spojrzała na zegarek, była już prawie 18.05 – Byłaś w nim taka zakochana i nie widziałaś tego?
- Co insynuujesz, co? – wkurzyłam się lekko
- Próbuje ci tylko powiedzieć, że to nie fair! Cesc zasługuje na to by wiedzieć. Możesz się nie zgodzić na to by był z tobą lub coś. Ale Cesc na pewno chcę wiedzieć, że ma śliczną córeczkę! – powiedział już spokojnie
- I co mam mu teraz powiedzieć, co? – wybuchłam – Co mam mu powiedzieć po 2 latach? – spytałam a oni milczeli – Cześć Cesc! Lena to twoja córka. Nie powiedziałam Ci o tym bo…
- Słucham?! – jak z pod ziemi wyrósł Cesc Fabregas – Jednak to prawda?! – spytał zszokowany i smutny – Lena to moja córka?!
- Cesc… - podeszłam do niego – To nie jest tak jak myślisz…

____________
Ogłoszenia Parafialne:

Dziękuję za komcie pod poprzednim rozdziałem. Naprawdę wiele to dla mnie znaczy.

Jak wiecie a może i nie wiecie, za 2 miesiące mam obronę, a praca licencjacka jeszcze w rozsypce, więc nie wiem, kiedy pojawi się kolejny rozdział. Ale może tak jak LBS, za 2-3 tygodnie.

Mam nadzieję, że rozdział się wam podobał. No i przepraszam, że taki krótki. Ale to był taki wstępniak do tego ci się będzie później działo.

Pozdrawiam N. 

11 komentarzy:

  1. KLSJFJHSJHFDSHGLGHA;GJVBDBJKAJHF;halsjljdgblag'

    OH MY GOODNESS!

    Co za rozdział, MATKO ŚWIĘTA!

    Libby i Theo jacy spiskowcy...

    Ale końcówka...

    U M I E R A M!

    2-3 tygodnie to zaaaaa dłuuuugoooooo...

    AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!

    OdpowiedzUsuń
  2. o.o

    O.o

    o.O

    O.O

    no ja jestem ciekawa jak Sara sie teraz z tego wytłumaczy Cescowi :O

    OdpowiedzUsuń
  3. koncówka najlepsza!
    wkońcu dowiedział się prawdy. jestem ciekawa jak sara mu to wytłumaczy. I mama wielką nadzieje ze ona nadal będzie z Łuakszem, bo Cesc mi do niej nijak nie pasuje

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciekawe jakie wytłumaczenie bedzie mieć sara czekam na następny informuj mnie jeśli mozesz :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ołłł... mkaurfnsh *.*
    Tak, zgadzam się. Końcówka najlepsza. Libby i Theo wkopali Sarę.. a tu Cesc. Dodawaj szybko następny! Nie wytrzymam tak długo! <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Ło, no to teraz się zacznie. Dobrze, że Czesiek dowiedział się prawdy, szkoda tylko, że w takich okolicznościach. Ciekawa jestem również co się dzieje z Sarą. Ciągle się źle czuje, powinna iść do lekarza i to jak najszybciej! Czekam z niecierpliwością na następny i zapraszam do siebie:
    http://manutdlov.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. trolololololololololololo... XD
    Jak możesz kończyć w takim momencie? Wiesz, że tu połowa ludzi to na zawał pada właśnie?
    Matko,
    Matko,
    Matko.
    Cesc się dowiedział! Wyczuwam ciekawą rozmowę/kłótnię lub cokolwiek. Nie wytrzymam tych kilku tygodni. Chcę jeeeeszcze. Uwielbiam to. Ogromny talent. <3
    pozdrawiam ♥

    OdpowiedzUsuń
  8. OJJ Sara mogła od razu powiedziec mu prawde kiedy zapytał, ahh te kłamstwa zawsze wyjda predziej czy później na jaw ;(

    Ciekawe co teraz sie wydarzy pewnie na maksa sie wkurzy :(

    W sumie ja sie nie dziwie, oby tylko co złego z tego nie wyszło :OO


    ohh tyle czekania??? kurcze ale rozumiem, nauka i jeszcze pisanie tej pracy to naparwde ogrom, trzymam kciuki, aby poszło jak najlepiej pisanie i wgl pózniej.

    pozdrawiam, Ola

    OdpowiedzUsuń
  9. O cholera, ale ekscytujaca koncowka. To sie narobilo. Cesc nie taki glupi skoro od razu przemyslal sugestie Gerarda. Mysle, ze zrobil dobrze wracajac do Londynu, chcac dowiedziec sie prawdy. Taka rzecz jak powiedzenie ojcu dziecka, ze ma dziecko jest bardzo wazna. Bylo wiadome, ze szydlo wyjdzie z worka.
    Ciekawi mnie co sie zdarzy w nastepnym rozdziale :-)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ale ekscytujacy ten rozdzialm zwłaszcza koncowka.
    Predzej czy pozniej Cesc musial sie o tym dowiedziec.
    Ciekawee tylko, jak zareaguje.
    Szkoda,ze taki krotki ten rozdzial.

    No i przepraszam, ze dopiero teraz komentuje.

    Pozdrawiam i trzymam kciuki ;)

    OdpowiedzUsuń