piątek, 17 maja 2013

Rozdział 6|VI


- Słucham?! – jak z pod ziemi wyrósł Cesc Fabregas – Jednak to prawda?! – spytał zszokowany i smutny – Lena to moja córka?!
- Cesc… - podeszłam do niego – To nie jest tak jak myślisz….

Zamarłam, kiedy go zobaczyłam. Tajemnica mojego życia wydała się. Czułam jak rozpada mi się grunt pod nogami i nie wiem, co mam zrobić. Zaczęłam się jąkać i spoglądałam to na Theo, to na Libby, to na Cesca… Nie wiedziałam, co mam teraz powiedzieć, a wiedziałam, że Libby i Theo mi teraz nie pomogą.

- Cesc… - zaczęłam spokojnie prawie ze łzami w oczach
- Co? – spytał z pogardą – Chcesz mi wcisnąć kolejną historyjkę?!
- Nie… - wtedy zwróciłam się do Libby i Theo – Zaplanowaliście to! – krzyknęłam – Jak mogliście mi to zrobić!!!? – ponownie krzyknęłam – Ufałam wam!
- Sara… - podeszła do mnie Libby – Cesc sam poprosił nas o spotkanie. Nie wiedziałam, że akurat natknie się na ciebie u mnie…
- Nic już nie mów Libby okay?! – dalej mówiłam podniesionym głosem
- Theo… Libby… - zaczął Cesc – Moglibyście nas zostawić samych na chwilę?
- Jasne… - powiedział Theo, po czym razem z Libby opuścili salon

Theo i Libby wyszli z salonu, zapanowała głucha i niezręczna cisza. Nie wiedziałam co się za chwile stanie. A co najważniejsze jak zareaguje Cesc.

- Sara, czy to prawda? – spytał powili podchodząc do mnie, ale milczałam – Proszę Sara, chcę wiedzieć…
- Tak… - w moich oczach pojawiły się łzy
- Nie jestem zły… - delikatnie dotknął mojego policzka – Ale chcę wiedzieć dlaczego nie powiedziałaś mi o tak ważnej rzeczy w moim życiu?
- Nigdy nie traktowałeś mnie poważnie, i bałam się, że jak ci powiem, że jestem w ciąży to też nie potraktujesz mnie poważnie… Zawsze traktowałeś mnie jak dziewczynę do sypiania… Nigdy nie powiedziałeś mi, że mnie kochasz, a ja nie chciałam zniszczyć ci kariery… Dlatego Łukasz zajął się nami a później już samo się potoczyło…
- Zniszczyć mi kariery? – spytał zdziwiony – Dziecko to nie jest przeszkoda…
- Zresztą ty miałeś 24 lata ja 21…
- A co to ma do tego? – spytał a na jego twarzy rysował się ból
- Wiesz co? Nie ważnie… I tak to nic nie zmienia. Może i jesteś jej ojcem, ale to nic zmienia. Jestem z Łukaszem, który mnie naprawdę kocha, kocha też małą i zajmuje się nami tak jak należy. Zamierzam wyjść za niego, a stanie się to już za kilka dni. I nie traktuje mnie jak panienki do sypiania!
- Nigdy cie tak nie traktowałem! – podniósł ton głosu a ja zamarłam na chwilę
- Pamiętasz jak mówiłam ci, że nie żałuje, że się z tobą spotykałam? – spytałam
- Tak, pamiętam…
- To wiedz, że żałuje i to bardzo! – prawie krzyknęłam – Nikt mnie tak nie zranił tak jak ty! – spojrzałam mu ostatni raz w oczy i wyszłam trzaskając drzwiami
- Sara…. – krzyknął za dziewczyną a wtedy do salonu weszli Theo i Libby – Czy ona zamierzała mi kiedykolwiek o tym powiedzieć? –spytał strasznie smutny
- Cały czas ją do tego przekonywaliśmy… - zaczęła Libby
- Ale wiesz jaka jest Sara… - dokończył Theo – Nie do sobie czegoś narzucić…
- Kochałem ją i nadal kocham, ale teraz nie wiem co mam robić… - usiadł  na kanapie i westchnął ciężko

Wybiegłam z mieszkania i stanęłam na ulicy. Zaczęłam płakać gorzkimi łzami i ukryłam twarz w dłoniach. Przechodnie patrzyli się na mnie prawdopodobnie jak na wariatkę, ale nie obchodziło mnie to teraz. Teraz chciałam jak najszybciej znaleźć się w ramionach Łukasza. Tylko w nich czułam się bezpiecznie. Nie czułam się najlepiej, ale zmusiłam swój organizm do biegu i pobiegłam w stronę mojego mieszkania. Wbiegłam do domu z płaczem i zobaczyłam, że w salonie siedzi Łukasz i ogląda jakiś kanał sportowy. Podbiegłam do niego i rzuciłam się mu ramiona ściskając mocno…

- Hej, Hej, Hej… Skarbie! – spojrzał mnie i przytulił mnie mocno – Co się stało?
- Cesc… - zaszlochałam – Cesc dowiedział się prawdy… - zaczęłam głośniej płakać
- Jak to? Przecież on wrócił do Barcelony… - był zdziwiony
- Nie, przyjechał ponownie. A Theo z Libby zastawili na mnie pułapkę! – podniosłam głowę z ramienia Łukasza i spojrzałam mu w oczy
- I jak zareagował? – był dalej w szoku – Pewnie teraz mi cie odbierze…
- NIE! – prawie krzyknęłam – Kocham cię i nigdy nieprzestane! To z tobą wiążę swoją przyszłość.
- Więc co zamierzasz zrobić?
- Nie mam zielonego pojęcia, ale na pewno nie damy mu sobą manipulować.
- A co z Lenką?
- Nie chcę aby miała z nim styczność…
- Sara! To jej ojciec! – spojrzał na mnie wymownie
- Nie patrz tak na mnie. On mnie zranił, nie chcę aby moje dziecko miało z nim styczność. Nie chcę aby znów nas skrzywdził!
- Nie pozwolę na to! – powiedział podniesionym tonem – Co zamierzasz zrobić?
- Nie wiem. Kompletnie nie wiem co mam teraz robić – ukryłam twarz w dłoniach i zaczęłam jeszcze bardziej płakać.
- Kochanie, nie płacz… - przytulił mnie – Wszystko będzie dobrze… Obiecuje…
- Już nic nie będzie dobrze… - pociągnęłam nosem – Naga prawda już się nie da ukryć…
- Hej, Hej, Hej… Sara… - ujął moją twarz w swoje dłonie – Będzie dobrze… Pogadam z nim jak będzie trzeba.
- Przestań, to już nic nie da… - wtedy zakryłam usta dłonią
- Co się stało? – spytał zmartwiony Łukasz
- Nie wiem… - zrobiłam się biała na twarzy – Chyba zwymiotuje z tego wszystkiego…
- Twój żołądek nienajlepiej reaguje na stres… - zaśmiała się
- Przepraszam…. – przerwałam mu

Wtedy zerwałam się i pobiegłam do łazienki. Nagięłam się nad toaletą i wyrzuciłam z siebie wszystko, a raczej to co dziś zjadłam. Usiadłam obok toalety i odetchnęłam głęboko a po chwili wszedł do mnie Łukasz.

- I jak się czujesz? – usiadł koło mnie
- Lepiej… - ponownie wzięłam głęboki oddech – Cały dzień czułam, że będę wymiotować…
- Może to przez to, że złapałaś coś, co? Dziś rano nie czułaś najlepiej i wczoraj też… Może to jakaś wirus, co?
- Nie wiem… Ale wiem jedno – spojrzała na Łukasza – To Cesc przyprawia mnie o mdłości! – wtedy znów mnie zerwało na wymioty i nagięłam się nad toaletą a Łukasz zaczął przytrzymywać mi włosy – Nie musisz tego robić…
- Ale chcę… - uśmiechnął się do mnie i pogłaskał mój policzek – Kocham cie i chcę z tobą dzielić wszystko… - spojrzałam na niego zdziwiona – Tak wiem, dziwnie to brzmi ale to prawda…
- Kocham cie! – dałam mu całusa w policzek
- Ja ciebie też kocham! – uścisnął mnie mocno i pocałował w głowę – Jutro pójdziemy do lekarza, okay?
- Nie, nic mi nie jest… - zajęczałam – Wezmę dziś aspirynę i jutro będę jak nowa… - wyszczerzyłam zęby do mojego ukochanego
- Sara, chyba nie chcesz aby Lenka się zaraziła, co?
- No, nie chcę… Więc chyba jednak pójdę… Ale pójdę sama okay? – spytałam – Nie lubię mieć niańki… - zaśmiałam się
- Okay, ale później wszystko mi opowiesz, jasne? – powiedział stanowczo i przytulił mnie mocno
- Jasne – odparłam krótko by po chwili powiedzieć – Ty wiesz co jest dziwne?
- Co takiego? – spojrzał na mnie
- To że siedzimy obok kibla i się przytulamy – zaśmiałam się a Łukasz zaśmiał się razem ze mną
- Fakt, to dziwne, ale nie tak bardzo dziwne, kiedy jesteśmy razem, sami, we dwoje i blisko mamy prysznic… - przygryzł swoja wargę
- Ty zbereźniku… - szturchnęłam go w ramię – Prysznic powiadasz..

Wtedy wstałam i zaczęłam się rozbierać. Łukasz patrzył na mnie i był lekko zszokowany. Po kilku minutach byłam już prawie naga i weszłam pod prysznic.

- Dołączysz do mnie? – powiedziałam i odkręciłam ciepłą wodę
- Jasne! – odpowiedział szybko i zaczął się rozbierać by po chwili do mnie dołączył

Chwycił mnie za biodra i przyciągnął mocno do siebie. Poczułam jego biodra stykają się z moimi a moje ciało zaczęło delikatnie drżeć. Pocałował mnie namiętnie a ja zarzuciłam swoje ręce na jego szyję… Wtedy usłyszałam jak ktoś zaczął się dobijać do drzwi wejściowych mieszkania. Oderwałam się od Łukasza…

- Ktoś puka… - wyszeptała drżącym głosem
- Niech puka… - pocałował mnie namiętnie – Nie ma nas w domu… - znów mnie pocałował
- Łukasz… - pocałowałam go ale wtedy usłyszałam jak Lenka zaczęła płakać – Teraz to już musimy przerwać – powiedziałam kładąc pobudek na ramieniu Łukasza
- A tak ciekawie się zapowiadało… - westchnął
- Wieczorem możemy to nadrobić – uśmiechnęłam się do niego i wyszłam z pod prysznica – Idź zobacz kto przyszedł, okay? – narzuciłam na siebie szlafrok
- Okay – Łukasz również wyszedł i narzucił na siebie szlafrok
- Jeśli to Cesc to odpraw go z kwitkiem okay, ja pójdę do Leny… - dałam mu całus w usta i wyszłam do łazienki

[…]

Podszedł do drzwi i spojrzał przez wizjer. Westchnął głęboko i po chwili otworzył drzwi…

- Cześć! – powiedział Cesc – Jest Sara?
- Nie, nie ma… - odpowiedział beznamiętnie Łukasz
- Łukasz, wiem że jest w domu… Daj mi z nią porozmawiać… - powiedział prawie błagalnie
- Cesc! Sara nie chcę a tobą gadać, okay? – warknął Łukasz – Właśnie wyszło na jaw coś, co ukrywała przez 2 lata… Daj jej chwilę wytchnienia… Ostatnio Sara źle się czuje… Przyjdź jutro, okay?
- Ale… - zaczął
- Nie ma żadnego ale… Przyjdź później – zatrzasnął mu drzwi przed nosem

Po kilku sekundach weszłam do salonu z Lenką na rękach a Łukasz stał wyraźnie zły w salonie.

- I kto to był? – spytała nosząc małą na rękach
- Cesc – warknął
- Spokojnie skarbie – podeszłam do niego i dałam mu całusa w policzek
- Zamierzasz się teraz przed nim ukrywać? – spytał i wziął małą na ręce
- Nie… - zawahałam się – Znaczy nie wiem
- Sara, ja wiem że jest ci ciężko, ale w końcu będziesz musiała staną z nim oko w oko…
- Wiem… Wiem o tym…

[…]

Cesc wszedł zdenerwowany do hotelowego pokoju i trzasnął drzwiami. Jeszcze chyba nigdy nie była tak zdenerwowany jak był teraz. Wszedł do salony i usiadł na kanapie z wielkim hukiem.

- Co się stało? – spytał Pique
- To prawda! – prawie krzyknął – Jestem ojcem Leny…
- Naprawdę? – spytał niezdziwiony Geri
- Nie jesteś zbytnio zdziwiony… - spojrzał na przyjaciela wymownie – Przyznaj się Pique, wiedziałeś o tym? – spojrzał na niego groźnie
- Yyy… Tak… znaczy… Tak, wiedziałem o tym… - powiedział ze spuszczoną głową w dół
- I nic mi nie powiedziałeś!? – krzyknął Cesc – Ładny z ciebie przyjaciel
- Hej! Dowiedziałem się o tym kilka godzin przed twoim powrotem do Barcelony! - podniósł ton głosu Pique – Libby powiedziała mi aby cie lekko naprowadzić na dobry tok myślenia, więc naprowadziłem.
- Trzeba było mi od razu powiedzieć a nie bawić się w podchody! – krzyknął Cesc
- Okay, okay… - powiedział już z tonowanym głosem Pique – Co zamierzasz zrobić?
- Będę walczyć… - oparł głowę o ścianę – O Sarze mogę już zapomnieć, ale będę walczyć o małą…
- Tylko nie zrób czegoś głupiego – Pique wyciągnął telefon i zaczął coś pisać
- A ty do kogo już tam pstrykasz?
- Nie twój interes! – powiedział

[…]

Następnego dnia miałam spotkać się z Pique. Nie miałam ochoty na to spotkanie, ale dałam się jakoś namówić. Mamy się spotkać u mnie w domu, bo Łukasz pojechał do kolegów i mam całą chatę dla siebie. Oczywiście jestem z Lenką, ale ona właśnie śpi. Siedziałam w salonie i po kilkunastu minutach dołączył do mnie Pique, który tak po prostu wszedł sobie do mojego domu bez pukania.

- Więc co takiego ważnego ode mnie chcesz, co? – spytałam
- Chciałem cie tylko uprzedzić…
- Przed czym? – byłam lekko zaniepokojona
- Cesc nie odpuści, będzie walczyć…
- Nie podoba mi się to… - do moich oczu napłynęły łzy - Błagam, nich tylko nie zrobi jakieś głupoty, bo ja chyba tego nie przeżyje…
- Sara nie płacz… - przytulił mnie – Będzie walczyć o ciebie i o Lenę… Będzie walczyć o ciebie, bo cie wciąż kocha… - zdziwiłam się – Tak, wciąż cie kocha. Jesteś jedyną osobą, którą tak kochał…

Zamurowało mnie po tym, co powiedział Geri. Nie wiedziałam, co mam mu odpowiedzieć. Gapiłam się jedynie w jego oczy, pewnie z otwartą buzią nie odzywałam się…

____________
Ogłoszenia Parafialne:

Dziękuję za komcie pod poprzednim rozdziałem.

Jak wiecie a może i nie wiecie, za 2 miesiące mam obronę, a praca licencjacka jeszcze w rozsypce, więc nie wiem, kiedy pojawi się kolejny rozdział. Może teraz to już po obronie a obronę mam w lipcu.

Mam nadzieję, że rozdział się wam podobał. No i przepraszam, że taki krótki.

Pozdrawiam N.