- Słucham?! – jak z pod ziemi wyrósł Cesc Fabregas – Jednak
to prawda?! – spytał zszokowany i smutny – Lena to moja córka?!
- Cesc… - podeszłam do niego – To nie jest tak jak myślisz….
Zamarłam, kiedy go zobaczyłam. Tajemnica mojego życia wydała
się. Czułam jak rozpada mi się grunt pod nogami i nie wiem, co mam zrobić.
Zaczęłam się jąkać i spoglądałam to na Theo, to na Libby, to na Cesca… Nie wiedziałam,
co mam teraz powiedzieć, a wiedziałam, że Libby i Theo mi teraz nie pomogą.
- Cesc… - zaczęłam spokojnie prawie ze łzami w oczach
- Co? – spytał z pogardą – Chcesz mi wcisnąć kolejną
historyjkę?!
- Nie… - wtedy zwróciłam się do Libby i Theo –
Zaplanowaliście to! – krzyknęłam – Jak mogliście mi to zrobić!!!? – ponownie
krzyknęłam – Ufałam wam!
- Sara… - podeszła do mnie Libby – Cesc sam poprosił nas o
spotkanie. Nie wiedziałam, że akurat natknie się na ciebie u mnie…
- Nic już nie mów Libby okay?! – dalej mówiłam podniesionym
głosem
- Theo… Libby… - zaczął Cesc – Moglibyście nas zostawić
samych na chwilę?
- Jasne… - powiedział Theo, po czym razem z Libby opuścili
salon
Theo i Libby wyszli z salonu, zapanowała głucha i niezręczna
cisza. Nie wiedziałam co się za chwile stanie. A co najważniejsze jak zareaguje
Cesc.
- Sara, czy to prawda? – spytał powili podchodząc do mnie,
ale milczałam – Proszę Sara, chcę wiedzieć…
- Tak… - w moich oczach pojawiły się łzy
- Nie jestem zły… - delikatnie dotknął mojego policzka – Ale
chcę wiedzieć dlaczego nie powiedziałaś mi o tak ważnej rzeczy w moim życiu?
- Nigdy nie traktowałeś mnie poważnie, i bałam się, że jak
ci powiem, że jestem w ciąży to też nie potraktujesz mnie poważnie… Zawsze
traktowałeś mnie jak dziewczynę do sypiania… Nigdy nie powiedziałeś mi, że mnie
kochasz, a ja nie chciałam zniszczyć ci kariery… Dlatego Łukasz zajął się nami
a później już samo się potoczyło…
- Zniszczyć mi kariery? – spytał zdziwiony – Dziecko to nie
jest przeszkoda…
- Zresztą ty miałeś 24 lata ja 21…
- A co to ma do tego? – spytał a na jego twarzy rysował się
ból
- Wiesz co? Nie ważnie… I tak to nic nie zmienia. Może i
jesteś jej ojcem, ale to nic zmienia. Jestem z Łukaszem, który mnie naprawdę
kocha, kocha też małą i zajmuje się nami tak jak należy. Zamierzam wyjść za
niego, a stanie się to już za kilka dni. I nie traktuje mnie jak panienki do
sypiania!
- Nigdy cie tak nie traktowałem! – podniósł ton głosu a ja
zamarłam na chwilę
- Pamiętasz jak mówiłam ci, że nie żałuje, że się z tobą
spotykałam? – spytałam
- Tak, pamiętam…
- To wiedz, że żałuje i to bardzo! – prawie krzyknęłam – Nikt
mnie tak nie zranił tak jak ty! – spojrzałam mu ostatni raz w oczy i wyszłam
trzaskając drzwiami
- Sara…. – krzyknął za dziewczyną a wtedy do salonu weszli
Theo i Libby – Czy ona zamierzała mi kiedykolwiek o tym powiedzieć? –spytał
strasznie smutny
- Cały czas ją do tego przekonywaliśmy… - zaczęła Libby
- Ale wiesz jaka jest Sara… - dokończył Theo – Nie do sobie
czegoś narzucić…
- Kochałem ją i nadal kocham, ale teraz nie wiem co mam
robić… - usiadł na kanapie i westchnął
ciężko
Wybiegłam z mieszkania i stanęłam na ulicy. Zaczęłam płakać
gorzkimi łzami i ukryłam twarz w dłoniach. Przechodnie patrzyli się na mnie
prawdopodobnie jak na wariatkę, ale nie obchodziło mnie to teraz. Teraz chciałam
jak najszybciej znaleźć się w ramionach Łukasza. Tylko w nich czułam się
bezpiecznie. Nie czułam się najlepiej, ale zmusiłam swój organizm do biegu i
pobiegłam w stronę mojego mieszkania. Wbiegłam do domu z płaczem i zobaczyłam, że
w salonie siedzi Łukasz i ogląda jakiś kanał sportowy. Podbiegłam do niego i
rzuciłam się mu ramiona ściskając mocno…
- Hej, Hej, Hej… Skarbie! – spojrzał mnie i przytulił mnie
mocno – Co się stało?
- Cesc… - zaszlochałam – Cesc dowiedział się prawdy… -
zaczęłam głośniej płakać
- Jak to? Przecież on wrócił do Barcelony… - był zdziwiony
- Nie, przyjechał ponownie. A Theo z Libby zastawili na mnie
pułapkę! – podniosłam głowę z ramienia Łukasza i spojrzałam mu w oczy
- I jak zareagował? – był dalej w szoku – Pewnie teraz mi
cie odbierze…
- NIE! – prawie krzyknęłam – Kocham cię i nigdy
nieprzestane! To z tobą wiążę swoją przyszłość.
- Więc co zamierzasz zrobić?
- Nie mam zielonego pojęcia, ale na pewno nie damy mu sobą
manipulować.
- A co z Lenką?
- Nie chcę aby miała z nim styczność…
- Sara! To jej ojciec! – spojrzał na mnie wymownie
- Nie patrz tak na mnie. On mnie zranił, nie chcę aby moje
dziecko miało z nim styczność. Nie chcę aby znów nas skrzywdził!
- Nie pozwolę na to! – powiedział podniesionym tonem – Co
zamierzasz zrobić?
- Nie wiem. Kompletnie nie wiem co mam teraz robić – ukryłam
twarz w dłoniach i zaczęłam jeszcze bardziej płakać.
- Kochanie, nie płacz… - przytulił mnie – Wszystko będzie
dobrze… Obiecuje…
- Już nic nie będzie dobrze… - pociągnęłam nosem – Naga
prawda już się nie da ukryć…
- Hej, Hej, Hej… Sara… - ujął moją twarz w swoje dłonie – Będzie
dobrze… Pogadam z nim jak będzie trzeba.
- Przestań, to już nic nie da… - wtedy zakryłam usta dłonią
- Co się stało? – spytał zmartwiony Łukasz
- Nie wiem… - zrobiłam się biała na twarzy – Chyba
zwymiotuje z tego wszystkiego…
- Twój żołądek nienajlepiej reaguje na stres… - zaśmiała się
- Przepraszam…. – przerwałam mu
Wtedy zerwałam się i pobiegłam do łazienki. Nagięłam się nad
toaletą i wyrzuciłam z siebie wszystko, a raczej to co dziś zjadłam. Usiadłam
obok toalety i odetchnęłam głęboko a po chwili wszedł do mnie Łukasz.
- I jak się czujesz? – usiadł koło mnie
- Lepiej… - ponownie wzięłam głęboki oddech – Cały dzień
czułam, że będę wymiotować…
- Może to przez to, że złapałaś coś, co? Dziś rano nie
czułaś najlepiej i wczoraj też… Może to jakaś wirus, co?
- Nie wiem… Ale wiem jedno – spojrzała na Łukasza – To Cesc
przyprawia mnie o mdłości! – wtedy znów mnie zerwało na wymioty i nagięłam się
nad toaletą a Łukasz zaczął przytrzymywać mi włosy – Nie musisz tego robić…
- Ale chcę… - uśmiechnął się do mnie i pogłaskał mój
policzek – Kocham cie i chcę z tobą dzielić wszystko… - spojrzałam na niego
zdziwiona – Tak wiem, dziwnie to brzmi ale to prawda…
- Kocham cie! – dałam mu całusa w policzek
- Ja ciebie też kocham! – uścisnął mnie mocno i pocałował w
głowę – Jutro pójdziemy do lekarza, okay?
- Nie, nic mi nie jest… - zajęczałam – Wezmę dziś aspirynę i
jutro będę jak nowa… - wyszczerzyłam zęby do mojego ukochanego
- Sara, chyba nie chcesz aby Lenka się zaraziła, co?
- No, nie chcę… Więc chyba jednak pójdę… Ale pójdę sama
okay? – spytałam – Nie lubię mieć niańki… - zaśmiałam się
- Okay, ale później wszystko mi opowiesz, jasne? –
powiedział stanowczo i przytulił mnie mocno
- Jasne – odparłam krótko by po chwili powiedzieć – Ty wiesz
co jest dziwne?
- Co takiego? – spojrzał na mnie
- To że siedzimy obok kibla i się przytulamy – zaśmiałam się
a Łukasz zaśmiał się razem ze mną
- Fakt, to dziwne, ale nie tak bardzo dziwne, kiedy jesteśmy
razem, sami, we dwoje i blisko mamy prysznic… - przygryzł swoja wargę
- Ty zbereźniku… - szturchnęłam go w ramię – Prysznic
powiadasz..
Wtedy wstałam i zaczęłam się rozbierać. Łukasz patrzył na
mnie i był lekko zszokowany. Po kilku minutach byłam już prawie naga i weszłam
pod prysznic.
- Dołączysz do mnie? – powiedziałam i odkręciłam ciepłą wodę
- Jasne! – odpowiedział szybko i zaczął się rozbierać by po
chwili do mnie dołączył
Chwycił mnie za biodra i przyciągnął mocno do siebie. Poczułam
jego biodra stykają się z moimi a moje ciało zaczęło delikatnie drżeć.
Pocałował mnie namiętnie a ja zarzuciłam swoje ręce na jego szyję… Wtedy
usłyszałam jak ktoś zaczął się dobijać do drzwi wejściowych mieszkania.
Oderwałam się od Łukasza…
- Ktoś puka… - wyszeptała drżącym głosem
- Niech puka… - pocałował mnie namiętnie – Nie ma nas w
domu… - znów mnie pocałował
- Łukasz… - pocałowałam go ale wtedy usłyszałam jak Lenka
zaczęła płakać – Teraz to już musimy przerwać – powiedziałam kładąc pobudek na
ramieniu Łukasza
- A tak ciekawie się zapowiadało… - westchnął
- Wieczorem możemy to nadrobić – uśmiechnęłam się do niego i
wyszłam z pod prysznica – Idź zobacz kto przyszedł, okay? – narzuciłam na siebie
szlafrok
- Okay – Łukasz również wyszedł i narzucił na siebie
szlafrok
- Jeśli to Cesc to odpraw go z kwitkiem okay, ja pójdę do
Leny… - dałam mu całus w usta i wyszłam do łazienki
[…]
Podszedł do drzwi i spojrzał przez wizjer. Westchnął głęboko
i po chwili otworzył drzwi…
- Cześć! – powiedział Cesc – Jest Sara?
- Nie, nie ma… - odpowiedział beznamiętnie Łukasz
- Łukasz, wiem że jest w domu… Daj mi z nią porozmawiać… -
powiedział prawie błagalnie
- Cesc! Sara nie chcę a tobą gadać, okay? – warknął Łukasz –
Właśnie wyszło na jaw coś, co ukrywała przez 2 lata… Daj jej chwilę
wytchnienia… Ostatnio Sara źle się czuje… Przyjdź jutro, okay?
- Ale… - zaczął
- Nie ma żadnego ale… Przyjdź później – zatrzasnął mu drzwi
przed nosem
Po kilku sekundach weszłam do salonu z Lenką na rękach a
Łukasz stał wyraźnie zły w salonie.
- I kto to był? – spytała nosząc małą na rękach
- Cesc – warknął
- Spokojnie skarbie – podeszłam do niego i dałam mu całusa w
policzek
- Zamierzasz się teraz przed nim ukrywać? – spytał i wziął
małą na ręce
- Nie… - zawahałam się – Znaczy nie wiem
- Sara, ja wiem że jest ci ciężko, ale w końcu będziesz
musiała staną z nim oko w oko…
- Wiem… Wiem o tym…
[…]
Cesc wszedł zdenerwowany do hotelowego pokoju i trzasnął
drzwiami. Jeszcze chyba nigdy nie była tak zdenerwowany jak był teraz. Wszedł
do salony i usiadł na kanapie z wielkim hukiem.
- Co się stało? – spytał Pique
- To prawda! – prawie krzyknął – Jestem ojcem Leny…
- Naprawdę? – spytał niezdziwiony Geri
- Nie jesteś zbytnio zdziwiony… - spojrzał na przyjaciela
wymownie – Przyznaj się Pique, wiedziałeś o tym? – spojrzał na niego groźnie
- Yyy… Tak… znaczy… Tak, wiedziałem o tym… - powiedział ze
spuszczoną głową w dół
- I nic mi nie powiedziałeś!? – krzyknął Cesc – Ładny z
ciebie przyjaciel
- Hej! Dowiedziałem się o tym kilka godzin przed twoim
powrotem do Barcelony! - podniósł ton
głosu Pique – Libby powiedziała mi aby cie lekko naprowadzić na dobry tok
myślenia, więc naprowadziłem.
- Trzeba było mi od razu powiedzieć a nie bawić się w podchody!
– krzyknął Cesc
- Okay, okay… - powiedział już z tonowanym głosem Pique – Co
zamierzasz zrobić?
- Będę walczyć… - oparł głowę o ścianę – O Sarze mogę już
zapomnieć, ale będę walczyć o małą…
- Tylko nie zrób czegoś głupiego – Pique wyciągnął telefon i
zaczął coś pisać
- A ty do kogo już tam pstrykasz?
- Nie twój interes! – powiedział
[…]
Następnego dnia miałam spotkać się z Pique. Nie miałam
ochoty na to spotkanie, ale dałam się jakoś namówić. Mamy się spotkać u mnie w
domu, bo Łukasz pojechał do kolegów i mam całą chatę dla siebie. Oczywiście
jestem z Lenką, ale ona właśnie śpi. Siedziałam w salonie i po kilkunastu
minutach dołączył do mnie Pique, który tak po prostu wszedł sobie do mojego
domu bez pukania.
- Więc co takiego ważnego ode mnie chcesz, co? – spytałam
- Chciałem cie tylko uprzedzić…
- Przed czym? – byłam lekko zaniepokojona
- Cesc nie odpuści, będzie walczyć…
- Nie podoba mi się to… - do moich oczu napłynęły łzy -
Błagam, nich tylko nie zrobi jakieś głupoty, bo ja chyba tego nie przeżyje…
- Sara nie płacz… - przytulił mnie – Będzie walczyć o ciebie
i o Lenę… Będzie walczyć o ciebie, bo cie wciąż kocha… - zdziwiłam się – Tak,
wciąż cie kocha. Jesteś jedyną osobą, którą tak kochał…
Zamurowało mnie po tym, co powiedział Geri. Nie wiedziałam,
co mam mu odpowiedzieć. Gapiłam się jedynie w jego oczy, pewnie z otwartą buzią
nie odzywałam się…
____________
Ogłoszenia Parafialne:
Dziękuję za komcie pod poprzednim rozdziałem.
Jak wiecie a może i nie wiecie, za 2 miesiące mam obronę, a
praca licencjacka jeszcze w rozsypce, więc nie wiem, kiedy pojawi się kolejny
rozdział. Może teraz to już po obronie a obronę mam w lipcu.
Mam nadzieję, że rozdział się wam podobał. No i przepraszam,
że taki krótki.
Pozdrawiam N.